LA GRANDE FINALE – WDA!
Jak każdego roku zbliżająca się szybkimi krokami zima spowodowała „ciąg tarłowy” Członków „Salmo Clubu” w Białymstoku i naszych Przyjaciół w Bory Tucholskie. Tym razem w październikowy weekend (21-22.10) przez zaprzyjaźniony Ośrodek „Mleczarz” w Ocyplu przewinęła się chyba rekordowa liczba 31 osób. Obok wędkarzy z Białegostoku gościliśmy Kolegów z Wilna i Rygi, Kłodzka, Bydgoszczy, Słupska, Bytowa, Czarnego, Kwidzyna … Ufff… W naszej wesołej gromadce znalazło się też tradycyjnie miejsce dla dwóch białogłów, a raczej „czarnogłów” ;-).
Dobra, ale teraz do rzeczy. Kilkunastu z nas na miejscu zjawiło się już w środę 18.10 wieczorem. Nocą lipienie słabo brały, ale rano głowy bolały. W dzień też nie było szału, bo niestety długotrwałe opady nie pozostały bez wpływu na poziom wody we Wdzie, na której jak co roku mieliśmy rozgrywać nasze zmagania. Wieczorem w czwartek dojechała kolejna grupa uczestników i wtedy, jak w znanym dowcipie o poruczniku Ryżewskim, zaczęła się zabawa…:-D!
Rano głowy bolały jeszcze mocniej, ale nad wodę znowu bohatersko wyruszyliśmy. Niestety nie wiedzieć czemu jej poziom nie chciał się obniżyć. Może dlatego, że przyjechał „Makieł” i postanowił spenetrować głębsze warstwy przydenne, przez co Wda o mało nie zalała kilku okolicznych wiosek. Zresztą nie tylko On. Wielu z nas odkryło w sobie „żyłkę” do nurkowania…
Wieczorem Prezes w kilku krótkich żołnierskich słowach nakreślił plan zmagań na najbliższe dwa dni, co spotkało się z żywym zainteresowaniem słuchaczy. Oczywiście jeszcze żywszy odzew wywołał tradycyjny tatarek w dwóch odsłonach, przepyszne „swojskie” wędlinki i inne frykasy wysupłane przez Kolegów i Koleżanki, które znalazły się na stole. A raczej na barze w pokoju Prezesa. Tradycyjna impreza z tańcami, śpiewami i innymi atrakcjami przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. Ale przecież i o to także w naszych spotkaniach chodzi!
Kolejny ranek przywitał jednak nas wszystkich nad brzegami Wdy. Chyba z racji słabej pogody i wysokiej wody (nawet mi się zrymowało!) w naszych połowach dominowała dolna nimfa, choć punktowo łowiono też na suchą muszkę. Ja np. zdecydowałem się postawić właśnie na tą metodę i jak to mawiał nasz Kolega z Ostrowi Mazowieckiej przy okazji wizyty w saunie we Frąckach „znowu przegrałem”. Ale nie o wszystkich szczęśliwie można to było powiedzieć, gdyż podczas dwóch tur rozgrywanych w sobotę zawodów „Lipień Wdy” padło 24 ryb. Porównując do poprzednich lat, wynik można uznać jako średnio-słaby.
Ostatni wieczór w „Mleczarzu” umiliły nam nieoficjalne mistrzostwa „Salmo Clubu” w kręglach. Tylko wyniki nam się gdzieś „zawieruszyły”…;-). Ale w przyszłym roku poważnie przemyślę koncepcję włączenia tych rozgrywek do oficjalnego programu naszego spotkania. Jeszcze ciekawszą wydaje się być koncepcja rozegrania zawodów pływackich w pełnym muszkarskim rynsztunku na nowo wybudowanym basenie w naszej bazie. Pożyjemy, zobaczymy.
Ale wracajmy nad wodę. W niedzielę niektórzy z nas otrzymali ostatnią chyba szansę na rehabilitację, startując w kolejnych 2-turowych zawodach „Jesienny Lipień”. Część z niej skorzystała (w tym niżej podpisany), zaś niektórzy zostali złamani trudami kilkudniowego tucholskiego maratonu. Pogoda ponownie nas nie rozpieszczała, ale w godzinach popołudniowych poleciało troszkę jętki i niektórzy z nas całkiem przyzwoicie połowili na „suchara” poniżej Klonowic. A mi nawet (tu odrobina samochwalstwa 😉 ) udało się pojmać „tęczaka” 37 cm. Ale „Ojciec Dyrektor” mi go nie zaliczył do punktacji, gdyż podobno sam powiedziałem na odprawie, że te ryby nie są punktowane. Cóż za widowiskowe seppuku! Stara „Sqra” „potokowca” na 45 cm złapała a młoda „Sqra” takiego lipienia holowała, że aż się …. W każdym razie, ryba się zerwała. Oj, jaka szkoda ;-). W niedzielę padło mniej, bo tylko 18 ryb. Ale i mniej z nas łowiło.
Niemniej było zjawiskowo. Ci którzy nie przyjechali niech żałują. Choć nieskromnie muszę przyznać, iż nasze spotkania z roku na rok gromadzą coraz większą liczbę uczestników. Cóż, profesjonalizm organizacji robi swoje…;-). Cieszy mnie, iż nasze szeregi zasilili kolejni Członkowie (jeden z Nich stwierdził, iż właśnie uświadomił sobie, że stracił ostatnie 5 lat wędkarskiego życia J ). Martwi mnie, że w naszych zmaganiach wziął udział tylko jedne Junior, który zresztą całkiem dzielnie sobie w niedzielę poradził – brawo Piotruś!
Końcowe wyniki naszej rywalizacji w poszczególnych dniach przedstawiały się następująco:
Wyniki Lipień Wdy 2017 – 21.10. – GRAND PRIX OKRĘGU
1. Imierski Marek AKW „Skish” I tura 3 ryby (-2) II tura 8 ryb (-1) 10 pkt GP
2. Szczepura Mariusz Nr 1 B-stok I tura 5 ryb (-1) II tura 3 ryby (-3) 8 pkt GP
3. Gołembiowski T. AKW „Skish” I tura 1 ryba (-3) II tura 1 ryba (-9) 6 pkt GP
4. Chrulski Cezary NR 1 Suwałki I tura (-21) II tura 4 ryby (-2) 4 pkt GP
5. Milewski Filip Sejny I tura ( -21) II tura 3 ryby (-3) 2 pkt GP
ilość złowionych ryb I tura 12 szt II tura 24 szt
Wyniki Jesienny Lipień 2017 – 22.10. – GRAND PRIX OKRĘGU
1. Skurski Jacek AKW „Skish” I tura 3 ryby (-2) II tura 4 ryby (-2) 10 pkt GP
2. Skurski Tomasz AKW „Skish” I tura 4 ryby (-1) II tura 2 ryby (-3) 8 pkt GP
3. Lisowski Przem. AKW „Skish” I tura 2 ryba (-3) II tura 2 ryby (-4) 6 pkt GP
4. Makiełkowski M. AKW „Skish” I tura 1 ryba (-6) II tura 2 ryby (-5) 4 pkt GP
5. Strapczuk Rafał I tura 1 ryba (-6) II tura 1 ryba (-6) 2 pkt GP
ilość złowionych ryb I tura 13 szt II tura 18 szt
Wyniki Jesienny Lipień’17 – NAJDŁUŻSZA RYBA
1. Lisowski Przemysław AKW „Skish” długość ryby 37,5 cm
2. Skurski Jacek AKW „Skish” długość ryby 37,0 cm
3. Skurski Tomasz AKW „Skish” długość ryby 37,0 cm
Brało udział 20 uczestników w tym junior – Gołembiowski Piotr – 21.10. zajął 6 m-ce.
Dziękuję wszystkim za przybycie, świetną zabawę i kolejną wędkarską przygodę. Długo zastanawiałem się co decyduje o niepowtarzalności naszych spotkań w Borach Tucholskich. I chyba znalazłem. Parafrazując znane powiedzenie o kraju naszych wschodnich sąsiadów – Wda to nie rzeka, to stan umysłu!
Przemek Lisowski