Najstarsi kronikarze z Podlasia odnotowali, że od niepamiętnych lat jętka majowa na białostockich rzeczkach zawsze zaczynała się około 11-go maja. Ale też i najstarsze starowinki nie pamiętają śnieżyc w końcu kwietnia, czy regularnych mrozów na początku maja. I stało się! Jętka nie poleciała a „Salmo Club” w Białymstoku zaplanował na dni 13-14 maja zawody zadedykowane połowowi pstrągów na imitację tej przesympatycznej muszki.
Pomimo ewidentnego braku rójki „majówki” Zarząd w porozumieniu z Organizejro „Sqreyro” postanowił nie zmieniać terminu naszego spotkania i dzięki temu 19-tu wspaniałych pojawiło się w sobotę rano w „Pięciu Zębach” w Supraślu na tradycyjnym śniadanku ufundowanym przez wyżej wymienionego. O 11-tej rozjechaliśmy się po rzekach i rzeczkach w poszukiwaniu pstrążków. Pierwszego dnia zawodów łowiliśmy od 12-tej do 20-tej. W moim przypadku z kilkugodzinną przerwą na mecz „Jagi” z Wisłą Kraków J. Nic więc dziwnego, że pierwszy dzień zakończyłem okrąglutkim „jojem”, ale szczęśliwie nie o wszystkich zawodnikach można to było powiedzieć. Padło kilka ryb z dwoma pstrągami nieznacznie przekraczającymi 40 centymetrów. Wieczór zakończyliśmy przepuszną kolacją przy ognisku w zajeździe „Sokołda”, gdzie część z nas pozostała na nocleg.
Drugiego dnia nasz nierówny bój z przyrodą i bolącą co niektórych głową zaczęliśmy w samo południe. Tak aby słoneczko jeszcze bardziej potęgowało u co niektórych żal i pokutę za grzechy poprzedniego wieczora J. Ponownie szału nie było, ale 8-mio godzinne zmagania zaowocowały przedłożeniem komisji kilku pstrągów potokowych. „Przedłożenie” odbywało się oczywiście w postaci zdjęć ryb na specjalnie rozdanych zawodnikom miarkach, gdyż tradycyjnie nasze zawody rozgrywaliśmy na żywej rybie.
W sumie sklasyfikowało się 7-miu uczestników, którzy złowili 13 pstrągów potokowych. Najdłuższą rybkę (40,5 cm) pojmał Zdziś „Dzidosław” Tałałaj i On też otrzymał efektowny obraz pstrąga potokowego znacznie większego rozmiaru niż Jego trofeum, namalowany na desce. Zdziś zajął też zaszczytne III miejsce w klasyfikacji ogólnej (2 rybki). Na drugim miejscu sklasyfikował się niegodny autor niniejszej relacji łowiąc drugiego dnia zawodów 3 pstrągi. Wygrał nasz Mistrzunio w kręceniu much sprzed roku, czyli Marek „Saperski” Imierski, który do sobotniego pstrąga dołowił jeszcze dwa potokowce w niedzielę. Zakończenie zawodów odbyło się przy moście w miejscowości Straż nad Sokołdą.
Pomimo braku rójki jętki majowej impreza byłą ze wszech miar udana. Dopisała frekwencja (19 startujących w tym dwóch naszych Przyjaciół z klubu muchowego z Grodna) i mimo wszystko na wysokości zadania stanęły też pstrągi. Może nie powtórzyliśmy wyniku z „Jętki” z ubiegłego roku, ale wówczas udało nam się „wstrzelić” z terminem idealnie w początek rójki. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mała ilość wyjść do suchej muchy powodowała, że łowiliśmy też na streamera, mokrą muchę i nimfę. Podziękowania na „Sqreyro” za organizację i sponsorowanie „śniadania Misrzów”. No i jak mawiają Anglicy „the last, but not the least” (ostatnie, ale nie najmniej ważne) – wreszcie naszych zawodów nie wygrał „Generał” J! Czego Ci Mareczku także w przyszłości życzę J!
Przemek Lisowski