Skip to main content
Zawody

Podlaska jętka do miecza nie klęka.

Napisany przez 16 maja, 2022Brak Komentarzy

Stało się, stało się, stało się co miało się stać, owad nie poleciał nosz k… mać – śpiewał Kazik Staszewski i tak właśnie się stało.

Jętka ’22 – o czym tu w ogóle pisać, może o dobrej organizacji imprezy – no była, o miłym towarzyskim spotkaniu – no to było jak zawsze, o pysznej jajecznicy przygotowanej przez Organizatorów – no ba! –  (choć za rok proszę przyjeżdżać bez śniadania),  a może o pstrągach – Ooooo tych akurat nie było prawie wcale !!!!  

Czemu Cię nie było hmm ?

Zaczęliśmy tradycyjnie od spotkania w Ropnej Kurze…wróć….. Kopnej Rurze. Kur… Górze ! Było jedzonko i wymiana drwin na temat przynęt i zbędnych kilogramów, a także wegetariańska agitacja Kolegi Koli. Potem sru nad wodę. Nastroje były bojowe.

W tym roku rzek, na które można się rozjechać było jak na lekarstwo (truciznę), bo kilka z nich  z rozgrywek zostało wyeliminowanych, bo to uchodźcy i zamknięte albo przyduchy, albo inne katastrofy (sorry prawilni uchodźcy).

Tego dnia telefon Sędziego Jerzego Łuckiego (pozdrawiamy) nie rozgrzał się od nadsyłanych zgłoszeń. Złowiono tylko jednego kropka, którego sfotografowano i zgłoszono – bycze 35.2 cm. Kolega Czarek złowił co prawda pstrąga, którego nie sfotografował, bo zapomniał telefonu a kolega Behemot miał pod nogami zwycięską rybę, która niczym zawodnik judo na macie poprzez Ippon w ostatniej sekundzie meczu niweczy plany lidera, no ale fakty są takie, jakie są i szapoba dla kolegi Rafała Bełbota, który zwycięzcą Jętki’22 został i tyle ! Wybiegłem trochę do przodu, ale drugi dzień zawodów się w ogóle nie liczy i o tym później. 🙂

Wieczorkiem wszyscy zjechali się na bazę, czyli do Zjazdu Sokołda, tutaj zmiana taktyki i polowanie już nie na ryby tylko na to kto jeszcze zjechał z jakimś dobrym napojem w bagażniku i oczywiście na pokoje, bo przecież po ognisku trzeba będzie się wyspać, a nie wsłuchiwać się w c z y j e ś wyginające ściany i czasoprzestrzeń chrapanie. 😛

Był jeszcze drugi dzień zawodów – można o nim zapomnieć i umieszczam go tu tylko z kronikarskiego obowiązku. Pamiętam jak przeklinałem pogodę, bo wiało niemiłosiernie i wszystkich świętych i że jętka będzie znów „po lekcjach” a na zawodach jest dupa blada i taki to był właśnie drugi dzień zawodów – ryb nie stwierdzono.

Fajnie było się spotkać i znów zobaczyć jak pod wpływem napitków i jadła w Rycerzach Pstrągowego Stołu odżywają ogniskowe baśnie o wielkich pstrągach, które łowiono, o nieprzebranej ilości ryb w rzekach i jętce, która leciała chmarami przysłaniającymi Słońce. Tak było.

Sir Behemoth

Zostaw odpowiedź