Skip to main content
Salmo KlubZawody

Miało być jeziorko ładne, a było bajoro szkaradne.

Napisany przez 28 września, 2023Brak Komentarzy

Ja wiem, że w niektórych środowiskach muszkarskich zbliżonych do Warszawy, a konkretnie tych z Zielonki pokutuje opinie, że Siemianówka to wspa-nia-ła woda muchowa, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z tą wyrafinowaną tezą. Jeśli dodam, iż została ona wygłoszona przez jednego z gości agroturystyki „Bachurówka”, która była bazą naszych zawodów odbywających się w dniach 23-24.09.br. zakończonych niemal tradycyjnie zerowym wynikiem, nikogo nie powinno dziwić, iż ów „wieszcz” walorów muchowych Siemianówki mało nie został przez niektórych z nas zlinczowany.

Ale zacznę od wyjaśnienia tytułu. Spotkanie nasze miało odbyć się nad urokliwym (ponoć) jeziorkiem w Puszczy Augustowskiej, ale jego dzierżawca w ostatniej chwili się wycofał z użyczenia wody na rozegranie zawodów. Organizatorzy (bo już po prawdzie nie wiem kto i w jakiej kolejności za przygotowanie imprezy odpowiadał) chwycili się „brzytwy”, czyli tego co było pod ręką. A pod ręką jest zawsze ONA — królowa podlaskich „wód muchowych”, gdzie bolenie stadami atakują Red Tagi, okonie ławicami rzucają się na „Parkinsony”, a sandacze i szczupaki tylko czyhają, by przypierdzielić w nasze streamery. Przynajmniej według „snafcóf” z Zielonki…

W rzeczywistości Siemianówka jest bajorem wypełnionym zupełnie nieprzejrzystą cieczą i łowienie w niej na muchę jest równie przyjemne jak spotkanie średniowiecznego niedowiarka ze Świętą Inkwizycją. Czyli delikatnie rzecz ujmując, umiarkowanie…

Pomimo to 11-tu z nas zmagało się z tym czymś przez 2 dni. O wynikach już wspomniałem, choć po prawdzie kilka prawie wymiarowych ryb zostało złowionych. „Prawie” robi jednak wielką różnicę. Było też kilka spektakularnych brań, holi, ale z zerowym wynikiem w łódkach. Przy okazji ukłony i podziękowania dla Koła PZW „Relaks” w Białymstoku za ich użyczenie! Tak więc ponownie już polegliśmy w tej nierównej walce. A może my na muchę po prostu nie potrafimy łowić? Bo taka Zielonka na Siemianówce to bolenie, okonie, sandacze itd… Aha, a lipienie po 45 cm na Słoi to mogą nam za pomocą „pinezek” pokazać! Tak. Jesteśmy muchowymi beztalenciami. Ale za to towarzysko jak zawsze było mega „zajefajnie”! Teraz czekam już na październikowe spotkanie w Borach Tucholskich. Tam pewnie też nic nie złowimy, bo przecież jak już udowodniłem powyżej łowić na muchę „ni umimy” ;-)!

Przemek Lisowski

Zostaw odpowiedź